”Miłośniku ubóstwa” 22 sierpnia 2024

Drodzy Czciciele świętego Józefa,

Spotykamy się po raz 19 na Nabożeństwie do świętego Józefa, by prosić za Jego wstawiennictwem o błogosławieństwo dla naszych rodzin oraz powrót dzieci i wnuków do Pana Boga i Kościoła.

Dziś stajemy przed dość trudnym wezwaniem Jego Imienia, czyli „Miłośniku ubóstwa”.

To trudne wezwanie, bo jak mamy zachęcić dzieci do powrotu do Kościoła, który premiuje ubóstwo, jeśli cały świat mówi językiem pieniądza.

Dlatego tu, na samym początku musimy sobie wyjaśnić dwie kwestie:

Po pierwsze: ubóstwo to nie jest kwestia portfela, ale serca.

A po drugie: ubóstwo to nie to samo co bieda, bo ubóstwo daje z tego co ma, a bieda to zero lub mniej niż zero więc, jeśli nie ma, to nie ma - z pustego i Salomon nie naleje.

Usłyszeliśmy słowa, że ubóstwo to nie jest kwestia portfela, ale serca.

Zauważmy, że teraz więcej ludzi odchodzi od Pana Boga, mając pieniądze, niż chociażby w czasie II wojny światowej, gdy panował głód, łapanki i obozy koncentracyjne.

Według ośmiu (8) błogosławieństw ideałem jest ubóstwo, ale to pewien paradoks, bo skoro takie ubóstwo byłoby ideałem - to po co w ogóle pomagać komukolwiek?

Według tej zasady niech lepiej każdy klepie biedę, to może zapanuje niebo na ziemi. Jaki sens jest pomagać ubogim, gdy oni żyją idealnie? Otóż w ten sposób niebo nie zapanuje na ziemi. Błogosławieni biedni, a biada bogaczom…? Czy naprawdę o to chodzi?

Żródłosłów słowa „ubogi” zawiera w sobie przesłanie, że człowiek ubogi to ten, który u Boga ma nagrodę, a nie na ziemi. Dusza uboga jest „u Boga”.

To jest właśnie definicja określenia „ubogi w duchu” z kazania na górze, a nie często ogrzewany zarzut świata, by spalić wszystkie dolary, euro Watykanu i przetopić złoto kielichów i lichtarzy na biednych i chorych. Ubóstwo to cnota.

Ubóstwo rozumiane materialnie nie może być ideałem, ale bogactwo też nie może być celem samym w sobie. Trudno wejść bogatym do królestwa niebieskiego. (Mt 19,23) To jest niebezpieczeństwo, ale nie ideał.

Ideałem jest wolność, postęp - tak by inni też mieli lepiej. W bogactwie trzeba być wolnym. Chrześcijaństwo to nie korporacja religijna, gdzie trwa wyścig szczurów o to kto będzie miał najwięcej, bo takie bogactwo to niewolnictwo, uzależnienie, nigdy dość …

Pieniądz nie jest zły. Pieniądz jest dobry, bo pieniądz to ekwiwalent wynagrodzenia za pracę. Jeśli nie szanujemy pracy - to nie szanujemy pieniądza.

Gdy był pieniądz zły, to zły byłby także chleb, który jemy. Chleb przecież jest to ołtarzu. Pieniądz jest sprawą Bożą.

Ale zauważmy to Pan Bóg daje siłę po pomnażania i zdobywania bogactwa.

W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy takie słowa: (Pwt 8,18)

Pamiętaj o Panu, Bogu twoim, bo On udziela ci siły do zdobycia bogactwa, aby wypełnić dzisiaj przymierze, jakie poprzysiągł twoim przodkom. Lecz jeśli zapomnisz o Bogu (…) zginiesz na pewno.

Ojciec święty Franciszek zainicjował Światowy Dzień Ubogich. Dwa lata temu swoje orędzie na ten dzień rozpoczął takimi słowami: „Chrystus dla was stał się ubogim” (2 Kor 8, 9).

Światowy Dzień Ubogich to swoista prowokacja na nas. Zachęta do solidarności, by podzielić się tym, czego mamy niewiele, z tymi, którzy nic nie mają, tak aby nikt nie cierpiał.

Nie chodzi więc o to, aby mieć wobec ubogich taką postawę świadczenia usług socjalnych, bo Pan Bóg nie sponsoruje naszych nałogów, ale trzeba tak działać, aby nikomu nie zabrakło tego, co konieczne.

Ojciec święty Franciszek pisze, że jest ubóstwo, które zabija i jest ubóstwo, które ubogaca.

Istnieje ubóstwo, które ubogaca. Święty Paweł, przywołując „łaskę” Jezusa Chrystusa oznajmia, że prawdziwe bogactwo nie polega na gromadzeniu «sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się, i kradną» (Mt 6, 19), ale raczej na wzajemnej miłości, która pozwala nam dźwigać ciężary jedni drugich, tak aby nikt nie czuł się opuszczony czy wykluczony. Taki rodzaj ubóstwa nas wyzwala.

Ale też istnieje ubóstwo, która upokarza, wręcz zabija. To nędza zrodzona z niesprawiedliwości, wyzysku, przemocy. To nędza generowana z niesprawiedliwego podziału bogactw i zasobów. To życie pozbawione przyszłości, jak pętla długów.

Z taką biedą trzeba walczyć. Według danych ONZ około 10% ludności, czyli 783 miliony ludzi żyje za mniej za mniej niż 8 PLN dziennie.

Nędza nie ma nic wspólnego z ubóstwem, dlatego pomagając w mądry sposób ubogim, chociażby przez kopanie studni w tych krajach natrafiamy na świadectwo, że Ci ludzie pierwszy raz w życiu napili się czystej wody. Dla nich ta woda to prawdziwy cud od Pana Boga.

 

Na koniec warto spróbować odpowiedzieć na pytanie: Czym jest ubóstwo duszy? Ewagriusz z Pontu, czyli mistyk egipski, jeden z ważniejszych Ojców Kościoła, filozof pustyni odpowiada w ten sposób.

O ile bogactwem cnoty, bogactwem duszy jest poznanie to ubóstwem, biedą duszy jest ignorancja, czyli brak poznania.

Tu pozwolę sobie na tak żart, że prawdopodobnie Pan Jezus był Polakiem, bo wzrastał w (P)oznaniu i nauczał z (Ł)odzi.

Prawda jest taka, że jeżeli nie wiem kim jest Pan Bóg, jeżeli nie wiem kim ja sam jestem to faktycznie to jest bieda, dlatego trzeba dążyć do poznania prawdy o sobie, o świecie, o Panu Bogu.

Idąc dalej trzeba też jasno powiedzieć, że bycie biednym, czy też ubogim, bynajmniej nie czyni z nas kandydatów do nieba. Jak mawiał święty Ambroży „nie każda bieda jest święta i nie każde bogactwo to przestępstwo”

Kiedy więc Biblia mówi o ubóstwie, ma na myśli postawę duchową, pewną niezależność względem tego, co mnie otacza i tak doszliśmy do sedna sprawy – „tam skarb twój gdzie serce”.

Święty Józef – Miłośnik ubóstwa miał wyjątkową cnotę ubóstwa. Po pierwsze dla zachowania czystości wyrzekł się cielesnego kontaktu z najpiękniejszą kobietą świata, z Maryją. Józef niczego nie zawłaszczał, choć w tamtych czasach kobieta była najpierw własnością swojego ojca, a potem męża.

W Świątyni Jerozolimskiej Józef i Maryja złożyli najuboższą z możliwych ofiar, czyli parę gołębi i to świadczy, że zamożni na pewno nie byli. Następnie uciekając do Egiptu, Święty Józef porzucił wszystko, bo choć otrzymał dary od Mędrców to przecież niewiele mógł zabrać ze sobą. Wracając z Egiptu też niewiele mógł ze sobą zabrać. My do nieba też niewiele stąd zabierzemy, prócz dobrych uczynków.

Spróbujmy wczuć się w ten dialog pomiędzy Józefem a Maryją tej nocy, gdy  Anioł nakazał mu wziąć Dziecię i Jego Matkę i uciekać do Egiptu:

Kiedy Anioł obudził Maryję mogła ona powiedzieć: „Kochanie, a co z twoim warsztatem? Przecież nie dasz rady wszystkiego zabrać?”

A Józef pewnie by odpowiedział: „Ale ja kocham Ciebie Maryjo i Maleństwo, a nie mój warsztat”.

Pamiętajmy, że Bóg się o nas troszczy codziennie. Pan Bóg który policzył nasze włosy na głowie wie czego nam potrzeba.

Pamiętajmy, że w gdy dotykają nas jakieś problemy to Pan Bóg zawsze posyła do nas anioły. Sztuką jest rozpoznać te anioły wśród ludzi.

 

Tak wspominałem wcześniej jeśli ktoś chce usłyszeć odpowiedź Pana Boga na złożoną prośbę, to tu pod obrazem Świętego Józefa, są wybrane fragmenty Pisma Świętego.

Teraz lub po Mszy świętej każdy z nas może zabrać ze sobą to proroctwo wybranych fragmentów Pisma świętego jako indywidualną odpowiedź Pana Boga na złożone prośby.