Drodzi czciciele świętego Józefa,
Od początku tego roku rozważamy razem ze świętym Józefem skarby cnót kardynalnych czyli: roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo.
Przypomnijmy je sobie. Roztropność to rozeznawanie prawdziwego dobra.
Sprawiedliwość to oddawanie Bogu i bliźniemu tego, co się im należy.
Umiarkowanie to równowaga, złoty środek w korzystaniu z dóbr tego świata.
Męstwo to wytrwałość w osiąganiu dobra i pokonywania lęku, nawet jeśli to jest lęk przed śmiercią.
Żyjemy w czasach gdzie wiarę (fides) chce się zastąpić wolnością (liberte) rozumianą jako swawolę i brak zasad.
Zamiast nadziei (spes) bardziej ceni się równość (egalite) wszystkich, a zamiast miłości (caritas) promuje się ideę braterstwa (fraternite).
Czyli nie 3 główne cnoty chrześcijaństwa, ale 3 główne cnoty oświeceniowej rewolucji francuskiej.
Taki sposób myślenia doprowadza do przekonania, że rozum nie pozwala wierzyć - że nie można pogodzić rozumu z wiarą.
I dlatego chrześcijaństwo jest w mniejszości. Jest prześladowane, a wiara wyśmiewana jako głupia i sprzeczna z rozumem. A zatem pytanie czy my katolicy potrzebujemy męstwa jest retoryczne. Wiara musi być męska, albo żadna.
Cnota męstwa jest zwłaszcza dziś tak ważna, po to, by będąc w mniejszości przyprowadzić większość do Jezusa.
Rozum mówi, że to nie możliwe, ale cnota wiary mówi, że z Bożą pomocą wszystko jest możliwe, ale Pan Bóg potrzebuje znaleźć w nas choćby odrobinę męstwa.
Wystarczy, że jeden drugiemu powie jakieś nieodpowiednie słowo, a już jest nazwany dzbanem. Dzban to młodzieżowe słowo roku. Dzbanem nazywa kogoś pustego, nierozgarniętego. Można porównać pusty dzban, wazę do człowieka, a przysłowiowa zupa, czyli pokarm to dar od Pana Boga, który napełnia tę wazę.
Potrzebujemy jednak czegoś, by tę zupę z wazy nabrać.
Cnotę można porównać do chochli, którą nabiera się zupę. Jeśli ta chochla będzie płaska, dziurawa - to nic nie nałożymy do talerza, ale jeśli chochla będzie głęboka, to bez problemu zupa z wazy trafi do talerza.
Tak samo jest z cnotami. Płaska cnota jest bezużyteczna, ale jeśli pogłębimy roztropność, sprawiedliwość, umiarkowanie i męstwo to życie stanie się naprawdę prostsze.
Oczywiście, że świat oferuje zamienniki tych cnót.
Zamiast roztropności (prudentia) dziś liczy się technologia i cyfryzacja.
Zamiast sprawiedliwości (iustitia) liczy się ekonomia nastawiona na maksymalny zysk.
Zamiast umiarkowania (temperantia) liczy się konsumpcja i to dóbr szybko rotujących takich jak coca-cola, chipsy, czy prezerwatywy.
Natomiast męstwo (fortitudo) zastąpił egoizm.
Jeszcze gorsze jest to, że w czasach feminizacji całych obszarów ludzkości męstwo trafiło do patriarchalnego skansenu. No bo po co być mężnym? Po co od siebie wymagać?, gdy bardziej liczy się sfera mojego prywatnego komfortu.
Zastanówmy się: czy czasem nie jesteśmy zbyt zachowawczy wobec natchnień Ducha świętego. Czy nie zagłuszamy tego głosu Boga, który do nas mówi? Klasyczny przypadek całkowicie uzdrowionej kobiety z raka, która nie chciała iść na komisję lekarską z obawy, że straci rentę i będzie musiała iść do pracy.
Często mamy pretensje do Pana Boga, że nie odpowiada na nasze pytania lub nasze prośby. A czy czasem nie jest tak, że to właśnie „ja” jestem Bożą odpowiedzią na czyjś problem? Czy czasem nie jest tak to właśnie „mnie” Pan Bóg postawił na czyjejś drodze jako odpowiedź na jego pytania lub problemy?
Spójrzmy na naszego św. Józefa. Czy Pan Bóg odpowiedział Maryi na pytanie: Jakże się to stanie skoro nie znam męża? - Nie, ale posłał Jej św. Józefa.
Czy On wstydzi się tego, że jest męski? - Nie.
Czy widać, że się czegoś boi? - Nie.
Czy widać w nim pokorę wobec Pana Boga? - Tak.
Zobaczmy, że męstwo św. Józefa ocaliło Maryję. Po to, by ją chronić chciał rzekomą winę wziąć na siebie, by Ją uratować przed ukamienowaniem.
Męstwo tej klasy widać u Chrystusa Pana w Ogrodzie Oliwnym. Gdy przychodzą żołnierze, by Go pojmać Jezus nie chowa się po krzakach, ale odważnie pyta: Kogo szukacie? Ja jestem. Tu jestem. Jestem Królem i nawet jeśli wydaje się wam, że macie władzę nade Mą to i tak z miłości do Was dam się ukrzyżować. Tu nie ma ani grama strachu.
Możemy przypuszczać, że właśnie taką cnotę męstwa, taką postawę Jezus przejął od św. Józefa.
W okresie wielkanocnym warto przywołać postać Józefa z Arymatei.
Józef z Arymatei był uczniem Jezusa. Pismo święte nie wiele o nim mówi, ale na tyle dużo, by przywołać go właśnie w temacie męstwa.
Zobaczy po ukrzyżowaniu Jezusa jeszcze nie opadł kurz. Proces był pokazowy. Zginął niewinny człowiek, dlatego w Jerozolimie sytuacja była naprawdę bardzo napięta. W każdej chwili może wybuchnąć powstanie.
Jak jest napisane Józef z Arymatei z obawy przed Żydami poszedł do Piłata. Myślę, że Piłat był najdelikatniej mówiąc nie był zadowolony, że Żydzi wplątali go w intrygę.
Myślę, że nawet jego własna żona nie chciała mu się pokazywać na oczy. Wcale nie był przekonany do winy Jezusa, więc nadal targały nim wątpliwości, a nade wszystko w mieście w każdej chwili mogły rozpocząć się zamieszki, więc Piłat bał się jeszcze w tym wszystkim o swoje własne życie wobec zbliżającego się cezara.
I tu nagle wchodzi Józef z Arymatei do Piłata jak gdyby nigdy nic i prosi o ciało Jezusa, a ten przecież mógł o samą czelność najścia skazać go na śmierć, a jednak bez żadnych pytań mówi do Józefa – zgoda - weź to ciało.
To jest jakaś nieformalna siła, którą możemy spokojnie nazwać męstwem i to bardzo poukładanym męstwem, ponieważ cały zabieg zdjęcia z Krzyża, przeniesienia ciała do grobu namaszczenia musiał zakończyć się przed zmierzchem gdy zbliżał się szabat. A w szabat nie można było grzebać zmarłych. Widzimy więc, że ten Józef z Arymatei był nie tylko był odważny, ale też mocno poukładany i zogranizowany.
Oczywiście pomógł mu w tym jeden z członków Sanhedrynu – Nikodem. Wtedy rocznie zarabiało się około 300 denarów, a Nikodem kupił wonności za 30 000 denarów – 100 funtów czyli około 33 kilogramów ziół i olei do namaszczenia ciała. Jeżeli Judasz był zazdrosny o 1 olejek to lepiej nie pobudzajmy wyobraźni.
Zobaczmy, że Aniołowie Boży ukazali się dopiero w grobie. Natomiast do takiej zwykłej roboty Pan Bóg potrzebuje zwykłych ludzi, którzy mają roztropność i odwagę nazwaną tu męstwem.
Bez Józefa z Arymatei i Nikodema być może zupełnie inaczej wyglądałoby Zmartwychwstanie, bo przecież to nie Aniołowie poszli do Piłata, ale zwykli ludzie.
Bóg posyła Aniołów w szczególnych chwilach. Klasycznym bohaterem męstwa Starego Testamentu był Samson. Ten, który oślą szczęką zabijał tysiące Filistynów. To przy jego narodzinach zjawił się Anioł Pański i wypowiedział te same słowa, które później Maryja powtórzyła w scenie Zwiastowania.
Pan Bóg ma też duże poczucie humoru, bo posłał Anioła do Gedeona, gdy jako jeden z najsłabszych w domu. Gedeon młócił zboże i walczył za pomocą cepa z klepiskiem. Wszyscy wyśmiewali się z niego i o to nadchodzi Anioł i mówi do niego: Witaj dzielny wojowniku… Wiemy, że żartował z niego, bo Gedeon nigdy nie trzymał nawet miecza w ręce.
A jednak Gedeon się uniósł ambicją i zebrał przeciwko Amalekitom dużą armię, która liczyła 30 000 wojowników i o to znów Anioł mówi mu: wystarczy Ci 300, czyli redukcja armii aż 27700 wojowników…. Zupełnie wbrew jakiejkolwiek logice, bo moc leży u Pana Boga, a nie u mnie czy u ciebie.
Męstwo nie polega na machaniu mieczem. Jezus mówi do Piotra w Ogrójcu: schowaj miecz do pochwy. Męstwo polega na tym, by postawić pierwszy mały krok i uwierzyć, że zwycięstwo, moc, pokonanie śmierci leżą w mocy Pana Boga, a nie naszej.
Nasi bohaterowie to ludzie z naszego otoczenia, nasi ojcowie, dziadkowie. Moja mama opowiedziała mi kiedyś świadectwo wiary mojego dziadka. Był zawiadowcą stacji na granicy. Wtedy podróżowało się pociągiem. To były czasy Bieruta i Gomółki gdzie otwarcie walczyło się z wiarą. I jak opowiada - dziadek odmawiał na głos w przedziale kolejowym różaniec. Różaniec był widoczny. Wchodzi rewizor do kontroli biletów, a dziadek najpierw dokończył Zdrowaś Mario, i dopiero gdy skończył wyjął legitymację kolejową i wręczył kontrolującemu.
Może i nie był to akt wielkiego heroizmu, ale przykład takiego codziennego męstwa, na które stać każdego z nas. Ale czy żegnamy się przed podróżą?
Wśród nas żyło wielu świętych, których cechowało męstwo.
Na pewno męstwo św. Maksymiliana nie powstało 5 minut przed wykonaniem kroku naprzód do oficera niemieckigo w Auswitz, ale zrodziło się znacznie wcześniej. W rodzinnym domu, na studiach w Rzymie, w Kalwarii Pacławskiej, Niepokalanowie, Nagasaki, Gubinie gdzie przebywał 47 dni przed Oświęcimiem.
Przyjrzyjmy się jeszcze raz, może nieco dokładnie scenie męczeństwa św. Maksymiliana. Z obozu 1 uciekł więzień. Karę musiało ponieść 10-ciu.
Gdy już kierownik obozu wybrał już 10 skazanych nagle krok w przód robi Ojciec Maksymilian. Za samo wyjście z szeregu mógł być rozstrzelany.
Ale on nie idzie krokiem żebraka, ale bohatera. Podchodzi o oficerów i spokojnie staje wśród nich. Nic nie mówi. O nic nie prosi.
Pierwszy odzywa się Niemiec:"Czego chce ta polska świnia?".
Maksymilian znał niemiecki, więc odpowiedział bez tłumacza po niemiecku:
"Ja chcę umrzeć za niego" wskazując ręką na stojącego obok Gajowniczka.
Niemiec nie dowierza i pyta: „Kto ty jesteś?”
Ojciec Kolbe odpowiada: Jestem Polskim księdzem katolickim”.
Napięcie rośnie: nieposłuszeństwo, Polak, ksiądz, grobowa cisza, bo stojący tam niedowierzają, że taki dialog oko w oko w ogóle jest możliwy.
Nagle kapitan SS pyta: „Dlaczego Pan chce umrzeć za niego?” Zobaczmy nie mówi już do niego per świnia, ale per Pan.
A św. Maksymilian odpowiada: „On (czyli Gajowniczek) ma żonę i dzieci”. Wydaje się to niemożliwe, że ten esesman – „pan życia i śmierci”, który wydał wyrok na dziesiątkach tysięcy niewinnych ludzi postąpi inaczej.
A jednak oficer mówi: „zgoda”. W tej scenie jest cały katechizm w jednej pigułce.
Ojciec Kolbe – miał dwa doktoraty, które z wyróżnieniem obronił w Rzymie. Był wykładowcą akademickim w Krakowie i Nagasaki. Wyjątkowy organizator, redaktor, misjonarz. Budowniczy i przełożony największego na świecie klasztoru w Niepokalanowie – postać, którą naprawdę warto bliżej poznać…
A jednak On z całym przekonaniem uważa, że Jego życie jest mniej warte niż życie zwykłego ojca rodziny.
Zobaczmy zło zostało pokonane dobrem.
W męczeństwie św. Maksymiliana mamy ukazaną w całej okazałości wartość ojca rodziny.
W takim kontekście musimy patrzeć na męstwo każdego ojca.
Męstwo św. Józefa wobec Świętej Rodziny nie było niedokonane, jakieś nieokreślone.
Święty Józef nie tylko bronił, ale obronił Maryję i Jezusa.